niedziela, 30 września 2012

Kolorowo mi

Tak, wiem. Obiecałam, że w piątek i to jeszcze, że w zeszłym tygodniu pokaże Wam moje uszytki. Niestety pech sprawił, że aparat odmówił posłuszeństwa z braku mocy, którą wyczerpał dzięki Marcelkowi. Dziś otrzymał energię i od razu zaprzęgłam go do pracy.
Oto kilka bluzek i spódnic w moim wykonaniu. Ostrzegam, że zdjęcia niestety nie są najlepszej jakości, gdyż robił je mój małżonek. Niestety on nie potrafi wykonać zdjęć jak należy.



Bluzka w stylu marynarskim w biało-granatowe paski jest wykonana w ilości 2 szt. Spódniczka "mini" to moja pierwsza tak krótka spódniczka od wielu lat, a namówiła mnie do uszycia takiej spódniczki szwagierka Aneta, której również w tym czasie uszyłam dwie takie spódniczki w kolorze malinowym i granatowym.
Dodatkowo w ruch poszły druty i wydziergałam dwie chusty dla moich dziewczyn.

Na zdjęciach w czasie blokowania. Chusta w kolorze turkusowym jest dla Zuzi, a biało-fuksjowa dla Weroniki.
Jestem w trakcie dziergania chusty dla Anety w kolorze śliwki i mam jeszcze jedno zamówienie na chustę Weroniki, więc na razie nici z szycia. Jak tylko skończę kolejne chusty pokażę Wam zdjęcia.

Do zobaczenia wkrótce.

środa, 19 września 2012

Warsztat pracy dla początkujących

Witam wszystkich po długiej przerwie. Uprzedzam, że dzisiejszy post jest napisany z myślą o tych, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z szyciem oraz dla tych którzy prosili mnie o porady.

Na początek co jest potrzebne do szycia na maszynie:
1. Nici i igły różnej grubości od 70 do 120 (przy czym podstawowa zasada to taka, że im grubszy materiał tym grubsza igła)
Są też specjalne igły do materiałów typu strech (z zółtą końcówką) i jeansu (z końcówką niebieską)
2. Nożyce krawieckie dobrej jakości. Ja osobiście miałam już kilka par nożyc różnych firm i muszę przyznać, że najlepsze są firmy Fiscars. Można też do nich dokupić firmową ostrzałkę, więc tak szybko nie zobaczy ich nikt w koszu na śmieci. Fakt faktem mają swoją cenę, ale jest ona warta tego produktu.
3. szpilki - tu także miałam w swoim dorobku zakupowym kilka rodzai i znalazłam te najodpowiedniejsze dla mnie. Muszę Wam powiedzieć, że jeśli chodzi o szpilki, musicie sami znaleźć wasz złoty środek na zasadzie prób i błędów. Osobiście nie polecam szpilek zwykłych z metalowymi główkami, gdyż często się zdarza, żę są po prostu tępe. Takie szpilki zostawiłam sobie do innych prac rękodzielniczych.
4. Metr krawiecki - czyli zwykła miara krawiecka. Nie będę się rozpisywać, gdyż chyba każdy wie o co chodzi. Dodam tylko, że mam kilka sztuk, gdyż często mi się gubią, gdy akurat są potrzebne.
5. kreda, mydełko lub ołówki krawieckie,  pisaki samo znikające lub zmywalne. Jeśli chodzi o ołówki to nie polecam, natomiast pisaki są rewelacyjne, choć póki co mało spotykane w pasmanteriach. Ale od czego mamy internet. Tam na pewno uda się takie kupić.
Dobrym pomysłem jest też kalka i radełko do przerysowania wykrojów na materiał. Do wyboru mamy zwykłe kalki maszynowe w kolorach czarnym granatowym lub fioletowym. Są też kalki krawieckie w kolorze czerwonym i żółtym, choć może ktoś spotkał się z tym, że taka zwykła kalka miała też inny kolor.
6. maszyna do szycia.
W tym punkcie napiszę co taka maszyna powinna posiadać, aby każdy, kto będzie szył hobbistycznie był zadowolony.
- Jeśli chodzi o ilość ściegów to nie przesadzajmy, gdyż większość z nich i tak nigdy nie będzie wykorzystana.  Podstawowe ściegi to ścieg prosty i zygzak. Te ściegi są praktycznie najczęściej używane. Jeśli ktoś nie posiada overlocka to dobrze aby maszyna do szycia była wyposażona w taki ścieg. Jeśli nie będzie to poradzicie sobie obszywając brzegi zygzakiem.


- Maszyna powinna mieć regulację szerokości i długości ściegu.
- Dobrze, aby miała wolne ramię - przydatne do obszywania rękawów lub nogawek lub rzeczy o małych obwodach, gdyż dzięki niemu jest to o wiele łatwiejsze.
 A tak maszyna wygląda gdy ramię jest zabudowane

- możliwość szycia wstecz
Dla ułatwienia opowiem o mojej maszynie:
Moja maszyna to Elna 2600
Posiada 18 ściegów w tym overlockowy
Ma wolne ramię, regulację szerokości i długości ściegu, 4-stopniowe obrzucanie dziurki, możliwość szycia wstecz, chwytacz rotacyjny. Dla tych, którzy nie wiedzą co to chwytacz rotacyjny to powiem, że w starych maszynach np. Łucznik bębenek ze szpulką był ładowany z boku. Jeśli maszyna posiada chwytacz rotacyjny szpulka z nicią ładowana jest od góry i przykryta przezroczystą płytką. Dzięki temu wiemy ile jest nici na szpulce bez potrzeby zaglądania do wnętrza maszyny. Dodatkowym walorem takiego chwytacza jest cichsza praca maszyny.
Jeśli mowa o obszywaniu dziurki, to mi 4-stopniowe w zupełności wystarcza. Jeśli ktoś chce aby odbywało się to automatycznie to musi się nastawić na większy wydatek.
Nie będę polecać, której marki  maszynę macie kupić. Ja mam Elnę i jestem bardzo zadowolona bo służy mi już przez wiele lat bez żadnej wpadki. Dobre też są maszyny firmy Janome, Brother lub Husqvarna. Wszystko zależy od tego czego oczekujecie i zasobów portfela.
7. Overlock
Ja mam overlocka model Merrylock 848DS. Jest to overlock 2,3,4-nitkowy. Sprawdza się rewelacyjnie. Cena ok 900zł. W tej cenie jest komplet dodatkowych stopek. Z tego co się orientuję jest to overlock produkowany przez producenta Elny ale nie jest sygnowany nazwą tej firmy.
Overlock nie posiada ściegu drabinkowego. Taki ścieg mają tylko overlocki 5-nitkowe.
Nawlekanie mojego overlocka jest dziecinnie łatwe. Pierwszy raz sprawiło mi to trochę trudności, ale za drugim razem było o wiele lepiej. Schemat nawlekania jest narysowany na maszynie po otwarciu klapki, więc w razie zapomnienia nie trzeba szukać instrukcji obsługi, która z resztą jest  napisana w prosty i przystępny sposób nawet dla laika.
Nie polecam tanich overlocków takich jak stary np. Radom, gdyż przed zakupem swojego popytałam różnych serwisantów i zaprzyjaźnionego pana, który naprawia maszyny o te właśnie modele. Wszyscy stwierdzili, że łatwo się psują, a naprawa kosztuje więcej niż ich zakup. Poza tym na różnych forach użytkowniczki narzekały na wielką trudność nawlekania nici.

Dostałam też zapytanie od jednej z czytelniczek bloga o matę samogojącą się, ponieważ na moim blogu po raz pierwszy spotkała się z czymś takim.
Mam matę firmy OLFA, choć są też maty innych firm. Służy ona głównie osobom, które zajmują się patchworkiem. Ja kupiłam ją z myślą, że też spróbuję patchworku. Jak na razie nic z tego nie wyszła, ale mata sprawdza się również w wielu innych rzeczach. Przycinam na niej głównie paski, które wychodzą proste i równe. Jeśli jest potrzeba przycięcia materiału pod kątem prostym lub innym to mata sprawdza się rewelacyjnie. Często wykorzystuję ją do przycięcia pasków ze skosu, które posłużą mi do zrobienia lamówek.

Jeśli macie jakieś pytania lub chcielibyście dowiedzieć się jeszcze czegoś co zainteresowało Was na moim blogu to piszcie.

W następnym poście, który możliwe iż ukaże się w piątek, pokażę co takiego udało mi się zrobić i uszyć w ciągu mojej nieobecności. Uprzedzam, że trochę tego będzie.

środa, 15 sierpnia 2012

Sukienki dla dużych i małych

Na początku chciałam powiedzieć, że cieszę się iż prezent spodobał się Monice. Nawet nie spodziewałam się, że paczka dotrze do Ciebie już na drugi dzień od jej wysłania.
Pierwsza sukienka nie została uszyta przeze mnie, a kupiona po okazyjnej cenie 35zł

Druga sukienka została uszyta dwa tygodnie temu. Jest to prezent dla córci mojego brata, która już niedługo pojawi się na świecie. Sukieneczka jest prezentowana na lalce, bo nie mam innej modelki. sukienka szyta była na rozmiar 62cm.
Czapeczka do kompletu okazała się za mała, gdyż lalka miała strasznie dużą głowę, ale powinna pasować na główkę niemowlaka.

Na koniec chciałam przywitać nowych obserwatorów i podziękować za komentarze.

Teraz uciekam szyć spódnicę dla szwagierki i bluzkę dla siebie.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Wyniki

Ponieważ nikt chętny nie zgłosił się po moje cukierasy postanowiłam sama wybrać osobę, która otrzyma ode mnie prezent. Żeby było miło, to postanowiłam obdarować dwie osoby.
Pierwszą jest Monika, której blog był pierwszym na który się natknęłam i który zainspirował mnie do pisania mojego własnego. Jeszcze jednym powodem takiego wyboru jest fakt, iż obchodzimy urodziny tego samego dnia.
Drugą osobą jest Ania, która prowadzi tego bloga i jest najbardziej aktywną obserwatorką i komentatorką mojego.
Nagroda z candy została przeze mnie podzielona na dziewczyny i myślę, że każda będzie zadowolona, gdyż do puli prezentów doszły jeszcze dwa kupony tkanin i niespodzianka.
Mam nadzieję, że mój wybór dla każdego okaże się sprawiedliwy i nikt nie będzie miał do mnie pretensji.

A dziewczyny proszę o podanie adresu do wysyłki na mojego maila podanego w zakładce kontakt.

wtorek, 31 lipca 2012

CANDY

Już niedługo, bo 12 sierpnia obchodzę swoje 30 urodziny. Niby 30 dla kobiety wydaje się być katastrofą, ale dla mnie to są kolejne normalne urodziny.No może nie takie normalne:), bo z tej okazji postanowiłam zorganizować Candy urodzinowe.Oto co przygotowałam dla Tego, kto będzie miał szczęście w losowaniu:

 W skład nagrody wchodzi:
od lewej
-kupon ekoskóry w kolorze beżowym o wym. 0,76mx0,42m z wąskim paskiem o szer.0,13m i długości 1m
-kupon bawełny z dodatkiem lacry w kratkę w kolorze zielono-szarej o szer.1,50m i długości 0,90m
-kupon cienkiej dzianiny w kolorze beżowym (kawa z mlekiem) szer.1,50m i długości 0,40m
-kupon cienkiej dzianiny kolor rudy szer. 1,50m i długości 1,60m (materiał ma błąd w postaci małej dziurki, ale na pewno uda się z niego coś fajnego wyczarować)
-tasiemka różowa dł. 1,30m
-biała lamówka atłasowa dł. 3m
-3 zamki
-serwetka robiona przeze mnie na szydełku, która będzie jeszcze większa niż na zdjęciu, bo jestem w trakcie jej wykańczania.
Jeżeli czas i obowiązki pozwolą to dołączę jeszcze niespodziankę.

WARUNKI ZABAWY
Zabawa trwa do dnia 11 sierpnia do godz. 0:00
Losowanie nagrody odbędzie się 12 sierpnia, czyli w dniu moich urodzin, gdyż nie tylko lubię otrzymywać prezenty, lecz także je rozdawać.

Aby wziąć udział w losowaniu należy:
- umieścić u siebie na blogu podlinkowany banerek,
- wyrazić w komentarzu chęć uczestnictwa
- jeśli nie posiadasz bloga zostawiasz e-mail
- jeśli dodasz mnie do obserwowanych i zostaniesz na dłużej :) będzie mi bardzo miło
- udział w zabawie mogą wziąć osoby przebywające na terenie RP, gdyż nie wysyłam paczek za granice.


Życzę wszystkim szczęścia w losowaniu i do zobaczeniu przy ogłaszaniu wyników

niedziela, 22 lipca 2012

Co nieco

Czas mija nieubłaganie za szybko. Mimo, że ostatnio uszyłam bardzo dużo, to wciąż mam wrażenie, że jeszcze tak wiele przede mną, a tego czasu wciąż brakuje.

Po pierwsze uszyłam 3 bluzeczki koszulowe dla dziewczyn w rozmiarze o jeden za dużym, ale był to zabieg celowy. Przecież dzieciaki szybko rosną i za chwilę może okazać się, że bluzki szyte dokładnie na wymiar byłyby za małe. Jedna w kolorze zółtym, a dwie identyczne w kolorze białym. Wszystkie mają haftowane kwiatki. Tylko nie myślcie, że ja je haftowałam - fabryczny haft na materiale.




Następnie skończyłam sukienkę, którą zaczęłam szyć przed rokiem. Dopiero teraz doczekała się ona wykończenia, którego koncepcja uległa całkowitej zmianie przez ten rok. Na początku miała być cała szara z zapięciem na guziki z tyłu. Co zabawne guziki były już kupione i czekały na przyszycie, ale zostały przyszyte w innym projekcie. Stwierdziłam, że wszyję zamek kryty, ale na moje niestety, a może stety zapas zamków w tym lub podobnym kolorze wyczerpał się i wpadłam na śmieszny pomysł wszycia zamka w kolorze zółtym. Stwierdziłam, że wygląda to fantastycznie i sukienka zyskała dodatkowo żółte wykończenia oraz naszyty kwiatek w tym samym kolorze na którym usiadła biedronka.
Nie obyło się od kilku przeróbek: Z bluzki wyszperanej w sh uszyłam spódniczkę
Z dwóch topów również z sh zrobiłam dwie proste sukienki

Na końcu musiałam jeszcze zwęzić spodnie poprzez zrobienie zaszewek, bo niestety moje dziewczyny są na wszystko za chude. Zrobiłam to na szybko, bo spodnie i sukienki oraz spódnica są przeznaczone do latania po podwórku, więc nie chodziło mi bardzo estetyczny wygląd, lecz o to, by spełniały swoją funkcję.
Wykonałam w końcu pokrowce na krzesła dla mamy, bo błagała mnie o nie od przeszło roku - normalnie wstyd,że tak długo zwlekałam.
Mam jeszcze do obszycia 3 obrusy dla mamy, ale mam nadzieję, że wyrobię się w krótszym czasie.
A na końcu wspomnę tylko, że jestem w trakcie robienia na szydełku czapeczki i bucików dla mojej bratanicy, która wkrótce ma przyjść na świat. Zdjęcia będą, gdy tylko zakończę projekt.
Pozdrawiam wszystkich ciepło i do zobaczenia niedługo, bo szykuje się niespodzianka w postaci candy z okazji moich urodzin.





poniedziałek, 2 lipca 2012

Sukienka, żakiecik i płaszczyk cz.2

Trochę to trwało, ale w końcu udało  mi się wykonać zdjęcia na ludziu.
I tak na pierwszy rzut idzie sukienka szyta na I Komunię dla mnie. Niestety w chwili obecnej wygląda ona na mnie w opłakanym stanie, gdyż schudło mi się w górnych partiach i sukienka wszędzie zwisa lub odstaje. Gdy robiłam zdjęcia to byłam bez staniczka, bo gdy miałam go założone, to efekt był jeszcze gorszy.
Zresztą zobaczcie sami.





Sukienka założona tylko jeden jedyny raz na uroczystość i dla uwiecznienia jej na zdjęciu. Więcej już nigdy jej nie założę. Chce mi się wyć jak patrzę na to zdjęcie.

Miałam pokazać żakiecik. Oto on w wydaniu na młodszej córci, ale szyty był z myślą o starszej. Ponieważ obie są tego samego wzrostu, to praktycznie wszystkimi rzeczami się wymieniają i nie ma znaczenia, która akurat będzie na zdjęciu.
Szycie tego żakiecika wiązało się z przebojami w wykonaniu mojego synka, którego do tej pory nazywałam Picasso. Jednak po uszyciu tego żakieciku zaczęłam go nazywać cicho-ciemny.
Oto żakiecik i jego historia:
Kiedy szyję, to Marcel z zasady bawi się w pobliżu jakimiś resztkami materiału - przycina, spina szpilkami. Tym razem postanowił zabawić się w krawca. W momencie, kiedy miałam zamiar zszyć tył żakietu z przodem okazało się, że pleców żakietu nie ma. Szukam i szukam, a nie mogę znaleźć. Już myślałam, że zwariowałam i że wcale ich nie było (przecież wszystkie części szytych ubrań zawsze kładę obok maszyny).
Okazało się, że Marceli zabrał tę część wykroju i pociął (a ja głupia myślałam że skoro jest cicho i świetnie się bawi, to jak zwykle układa i przekłada oraz spina te resztki). Nawet nie wiecie jak bardzo się zdenerwowałam. Materiału zabrakło i nie mogłam wykroić nowych pleców. Postanowiłam jakoś uratować to co mi zostało i przyszyłam ozdobną wstążkę. Niestety po praniu trochę materiał się naciągnął i rozszedł na szwach. Niedługo jednak pojadę do mojego sklepu skąd kupiłam tkaninę i zakupię taką ilość, aby wykroić i wszyć nowe plecy do żakietu.







Po trzecie płaszczyk, który jest w kolorze pomarańczy

I na tym mogłabym zakończyć, ale w czasie między postowym uszyło mi się więcej rzeczy i z radością je prezentuję.
Oto sukienka i spodnie w kratkę. Nawet bardzo dobrze, jak na moje zdolności, kratki się z sobą pokryły, z czego jestem dumna. Sukienka i spodenki uszyte zostały w środowe popołudnie i czwartkowy ranek.
Udało mi się po raz pierwszy wszyć suwak w rozporku i choć nie jest to zrobione idealnie to i tak jestem szczęśliwa, bo załapałam o co w tym chodzi.



 Miałam przy szyciu i robieniu zdjęć tej sukienki okazję zobaczyć jak moja Zuzia bije się o to aby założyć sukienkę. Przecież to jest wielka chłopczyca i sukienki nigdy nie założy, a tu proszę taka niespodzianka.





piątek, 29 czerwca 2012

Ażurowo


 Jakiś czas temu po wieloletniej przerwie przeprosiłam się z drutami i zapoczątkowałam dwie chusty. Niestety chustę w kolorze fuksji sprułam, bo było w niej za dużo błędów. Druga jakoś mi wychodzi. Nie wiem tylko, czy powstanie z tego chusta, a może jakiś komin. Mam tylko jeden motek bawełny i zobaczę na ile mi wystarczy. Bez problemu mogę dokupić jeszcze jeden lub kilka motków, więc zobaczymy na ile starczy mi chęci. A oto próbka przyszłego szala czy coś tam innego.



Dziś to by było na tyle.

A na koniec dziękuję wszystkim odwiedzającym i pozostawiającym jakiś ślad na blogu w postaci komentarzy. Jest to dla mnie wielka radość i motywacja do dalszej pracy i doskonalenia swoich umiejętności.

Z myślą o nowym roku szkolnym

Tu początek wakacji, a ja już myślę o tym co po wakacjach. Postanowiła moim córciom uszyć torebki do zerówki. Pomysł na takie torebki podsunął mi blog cub@ libre . Postanowiłam wykorzystać tkaninę imitującą patchwork, którą już wcześniej widzieliście. Szyło się przyjemnie, choć długo. niestety pikowanie zajmuje sporo czasu.
Tak spodobały mi się te torebki, że zamarzyła mi się moja własna. Ponieważ zostało mi jeszcze tkaniny, to skroiłam już taką torebkę dla siebie. Moja będzie miała jeszcze kilka modyfikacji i po jej ukończeniu zaprezentuje się na blogu. Będąc niedawno w sklepie z tkaninami zobaczyłam tę samą tkaninę, ale w wersji niebiesko-beżowej. Nie mogłam się oprzeć i powstanie też druga torba w tej wersji kolorów również dla mnie.

wtorek, 12 czerwca 2012

Sukienka, żakiecik i płaszczyk cz.1

Kochani obserwatorzy przepraszam, że dawno mnie nie było na blogu. Niestety cały maj był dla mnie bardzo pracowity zawodowo i nie tylko. Biegnę jednak poinformować, że ciuszki też jakieś tam uszyłam.
Ale od początku:
Do 15 maja praca zawodowa bardzo mnie pochłonęła i w zasadzie nie miałam czasu na nic więcej. Później do 25 maja byłam pochłonięta przygotowaniami pikniku rodzinnego organizowanego w przedszkolu Zuzi, a więc szukanie sponsorów na fanty do loterii, pieczenie ciast, a także własnoręcznie wykonane robótki rękodzielnicze, które przekazałam na loterię. W końcu dochód z loterii przekazany zostanie na potrzeby przedszkola. Zrobiłam więc 6 bransoletek i tyleż samo bombek karczochów. Niestety zdjęć tych prac nie mam, a szkoda, bo wychowawczynie, pani Dyrektor i inne matki były nimi zachwycone i pytały czy mogłabym dla nich wykonać takie rzeczy. Dodatkowo wykonałam jeden wisior frywolitkowy. Był to mój pierwszy wisiorek wykonany metodą czółenkową. Dziękuję w tym miejscu Woalce , która dała mi znać, że odbywają się spotkania rękodzielniczek i mogę w nich uczestniczyć. Tam dzięki kochanej pani Leoni poznałam tajniki frywolitek, których wykonywania chciałam nauczyć się już od dłuższego czasu, ale niestety samodzielna nauka mi nie wychodziła. Nie umiem jeszcze wszystkiego, ale cieszę się już na kolejne spotkanie, gdzie oczekuję dalszej nauki.Ponieważ jestem osobą troszeczkę ambitną i ucząc się czegoś nowego lubię zaczynać od trudniejszych rzeczy, to postanowiłam rozpocząć serwetkę Renulkową , którą Ona już skończyła.
W ostatnim tygodniu maja natomiast uszyłam kilka rzeczy. Niestety dziś nie zobaczycie zdjęć, gdyż wszystkie były założone na uroczystość I komunii i wymagają prania, prasowania i zrobienia porządnego zdjęcia.
Nie obawiajcie się, bo zdjęcia na pewno pojawią się w następnym poście.

piątek, 6 kwietnia 2012

Wielka radość

Wczoraj późnym wieczorem przed pójściem spać zaglądnęłam jeszcze na blogera i jaka wielka radość mnie ogarnęła, gdy zobaczyłam, że otrzymałam wyróżnienie



Wyróżnienie otrzymałam od Ani z bloga Szycie Ani i wyróżnienie to jest przyznawane blogom, które nie mają jeszcze 200 obserwatorów. Aniu bardzo za nie dziękuję, szczególnie że w społeczności blogowej jestem dość krótko. Zgodnie z zasadami wyróżnienie to przekazuję dalej oto tym pięciu blogom:

5. Choco


Na tym nie koniec mojej radości. Otóż, kiedy kupowałam swoją obecną maszynę do szycia, mój małżonek mówił: "po co chcesz ją kupić skoro masz jeszcze starego Łucznika". Ja na to: owszem  mam, ale że on nie nadaje się do szycia ciuchów i zobaczysz, że ten zakup zwróci mi się niedługo. Tak też się stało, gdyż dostałam duże zamówienie od jednej firmy i zarobiłam na tą maszynę z nawiązką. Chodziło mu głównie o względy finansowe. A tu wczoraj, gdy mąż zobaczył co wyczarowałam dla dzieciaków zapytał, czy i jemu nie uszyłabym spodni - najlepiej jakiś jeansów. Pierwszy raz od lat małżonek docenił moją maszynę i moje umiejętności. Z tego też powodu moja radość jest podwójna.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Prezenty świąteczne i nie tylko

W końcu chwilka czasu na to, aby napisać Wam co takiego wydarzyło się w moim życiu w ostatnim czasie.
Na początku muszę się pochwalić, że ten czas nie był zmarnowany na leniuchowanie, a na pracę, której efekty będziecie mogli zobaczyć. Zakończyłam szycie kolejnej spódnicy ołówkowej.

Uszyłam 2 bluzki koszulowe. Po raz pierwszy korzystałam z wykroju ze strony Papavero. Muszę przyznać, że wyszły bardzo fajnie. Niestety różowa bluzka jest za wąska. Winię materiał i siebie, bo nie posłuchałam mojej intuicji. Materiał (bawełna) nic a nic nierozciągliwa i mam tego efekty. Pocieszam się, że nic w przyrodzie się nie marnuje i w ten oto sposób bluzka powędruje do kogoś z rodziny.

Połączenie granatowej bluzki w groszki i różowej spódnicy jest rewelacyjne. Mam zamiar założyć ten zestaw w Wielkanoc. Sorki, że ciuszki nie są na modelce, ale nie mam fotografa, który mógłby takie zdjęcia wykonać. Rozpoczęłam szycie bluzki z materiału w kratkę. Muszę przyznać, że bałam się tego jak diabli. Moje wątpliwości:
-materiał rozciągał się przy próbie naniesienia wykroju za pomocą kredy krawieckiej i bałam się czy dobrze wykroję bluzkę.
-kratka, kratka i jeszcze raz kratka -trzeba dopasowywać kratki przy robieniu wykroju, żeby ładnie się pokrywały przy zszywaniu. O dziwo super się to sprawdza. Nie obyło się bez pomyłki, ale co tam. Jak na pierwszy raz wyszło b.dobrze. Ponieważ zostało jeszcze materiału na drugą bluzkę to uszyję taką samą, albo wykombinuję coś dla córeczek
Uszyłam również sukienkę z zielonkawo-żółtej dzianiny, która sprawuje się rewelacyjnie.
Uszyłam jeszcze bluzeczkę dla Weroniki. Bluzeczka jest z tej samej dzianiny co sukienka na zdjęciu wyżej. Lamówkę zrobiłam z resztek tkaniny, która została mi po bluzce zakupionej z sh.
Dodatkowo Weronika, a także Zuzia dostały nowo uszyte spodnie. Pierwsze mają mankiety wokół nogawek, drugie z powodu braku materiału mają wciągnięte gumki.



Jeśli chodzi o prezenty. Mimo, że jest to głównie święto, gdzie prezenty od zajączka dostają dzieci ja postanowiłam obdarować nimi także dorosłych. Jestem osobą, która lubi dawać prezenty, a nie koniecznie dostawać, więc myślałam, myślałam i wymyśliłam. Ponieważ nikt z osób, które mają zostać obdarowane nie wie, że piszę bloga i nie zobaczą zdjęć to mogę się nimi pochwalić.
Moja mama otrzyma jajko świąteczne 

Mój brat z wybranką otrzymają wyprawkę dla dziecka, którego oczekują.


Zestaw składa się z: poszewki na poduszkę i kołderkę, ochraniacza do łóżeczka, organizer na różne rzeczy przyczepiany do łóżeczka, 4 śliniaczki oraz 2 pieluszki. Wyprawka w całości wykonana z flanelki, więc maluchowi będzie miło.

Moja ciocia chrzestna również otrzyma jajko świąteczne jednak w trochę inny wzór niż moja mama, a poza tym w kolorach czerwonym i ecru.

Dla chrześniaka uszyłam spodnie. Do tego dodam jeszcze jakieś słodycze.
Spodnie prezentują się tak

Dla chrześniaka obszyte niebieską nitką, a te z jaskrawo zieloną nitką są dla mojego Marcelka.
Nie mam jeszcze pomysłu na prezent dla taty, ale jest jeszcze trochę czasu, więc myślę że podołam temu zadaniu szczególnie, że wszystkie prace porządkowe w domu przed świętami zostały wykonane, a "poprawki kosmetyczne" typu mycie podłóg i wycieranie kurzy zostaną na ostatnią chwilkę.

A teraz trochę z innej beczki. 
Nadal pozostaję w temacie szyciowym, ale o szyciu eko będzie teraz mowa. Nie lubię marnowania materiału, tak więc wykorzystuję zakupiony materiał do końca. Jeśli zostaje mi trochę materiału i można z niego coś jeszcze wymyślić to go zostawiam. Może w przyszłości będzie z niego jakiś kwiatek, lub igielnik? Korzystam również z moich starych ciuszków i przerabiam je na ciuszki dla dzieci. Kupując ciuszki w sh myślę głównie o tym, czy dam radę z nich coś uszyć dla dzieciaków.
Takim oto sposobem w niedzielne popołudnie naszło mnie natchnienie. Uszyłam 2 wałki z bluzki zakupionej w sh, wypchałam je watą i mam dwie "nogi" które wstawiam w kozaki, aby buty się nie łamały.
Z grubszych rajstop, w kolorze ciemnego fioletu, które okazały się za małe na mnie i szkoda mi było je wyrzucić, uszyłam saszetki odświeżające do obuwia. Wystarczy wsypać do nich czarnej herbaty i wlać kilka kropelek olejku. Czarna herbata pochłania wilgoć, a olejek odświeża. Ja wybrałam olejek o zapachu zielonej herbaty, który ma także właściwości bakteriobójcze, ale Wy możecie wybrać olejek o takim zapachu jaki Wam najbardziej odpowiada.
Wkładam takie woreczki do obuwia i cieszę się tym, że gdy zakładam obuwie to jest odświeżone i żadne nieprzyjemne zapachy nie wydobywają się z niego.Ponieważ Moje saszetki mają wpuszczone sznureczki, którymi zawiązuję otwór to są wielokrotnego użytku. Wystarczy co jakiś czas je wyprać i wymienić w nich herbatę oraz olejek, a będą jak nowe. Jest to sposób naprawdę bardzo ekologiczny.

Oj znów przydługi post. Nie chce mi się wierzyć, że teraz piszę tak wiele, a kiedyś w szkole moje wypracowania były strasznie krótkie, bo nie miałam umiejętności pisania dłuższych.

Na koniec życzę Wszystkim Wesołych Świąt, fajnego zajączka i mokrego Lanego Poniedziałku.



środa, 28 marca 2012

TAŃCOWAŁA IGŁA Z NITKĄ

Już spieszę z wyjaśnieniem tytułu posta.

Dziś nie będzie nic o szyciu ciuszków, ani niczego innego, lecz pokaże Wam efekty mojej wcześniejszej i niesłabnącej pasji. Jak niektórzy wiedzą jest to haft.

Haftuję już od początkowych lat szkoły podstawowej, a zaczęło się od poszewek na poduchy mojej babci. Kiedy zobaczyłam jej poszewki zapragnęłam mieć takie same. Prosiłam i prosiłam, no i się doprosiłam. To właśnie moja kochana babcia pokazała mi jak się haftuje. Nie myślcie tylko, że był to haft krzyżykowy. Nie, był to haft płaski, o ile dobrze go nazywam. Później przyszedł czas na wzory haftu kaszubskiego. Nie mogło być inaczej, ponieważ tradycja kaszubska w moim domu była żywa. Oto próbka takich wzorów, dla tych którzy się nie orientują:
Haftowałam korzystając ze wzorów szkoły haftu żukowskiego, gdyż Żukowo było mi najbardziej bliskie, jak również wzory tej szkoły najbardziej mi się podobały. Niestety do dzisiejszych czasów nie została mi ani jedna praca, którą wykonałam tą metodą. Dla  wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę http://www.na-kaszuby.pl/Kaszuby/haft_kaszubski.html . Tam dowiecie się wszystkiego na temat haftu kaszubskiego, a także Kaszub.

Później przyszedł czas na haft krzyżykowy. Tą metodą wyhaftowałam wiele rzeczy zaczynając od obrazków, pamiątek na ślub itp., na obrazach większych formatów kończąc.
A to obraz, który zakończyłam haftować parę lat temu:
A ten obraz przedstawiający dziewczynę z kapeluszem próbuję dokończyć od dłuższego czasu. Niestety brak już na to czasu wolnego.

A na koniec chciałabym wszystkich pozdrowić.