wtorek, 31 lipca 2012

CANDY

Już niedługo, bo 12 sierpnia obchodzę swoje 30 urodziny. Niby 30 dla kobiety wydaje się być katastrofą, ale dla mnie to są kolejne normalne urodziny.No może nie takie normalne:), bo z tej okazji postanowiłam zorganizować Candy urodzinowe.Oto co przygotowałam dla Tego, kto będzie miał szczęście w losowaniu:

 W skład nagrody wchodzi:
od lewej
-kupon ekoskóry w kolorze beżowym o wym. 0,76mx0,42m z wąskim paskiem o szer.0,13m i długości 1m
-kupon bawełny z dodatkiem lacry w kratkę w kolorze zielono-szarej o szer.1,50m i długości 0,90m
-kupon cienkiej dzianiny w kolorze beżowym (kawa z mlekiem) szer.1,50m i długości 0,40m
-kupon cienkiej dzianiny kolor rudy szer. 1,50m i długości 1,60m (materiał ma błąd w postaci małej dziurki, ale na pewno uda się z niego coś fajnego wyczarować)
-tasiemka różowa dł. 1,30m
-biała lamówka atłasowa dł. 3m
-3 zamki
-serwetka robiona przeze mnie na szydełku, która będzie jeszcze większa niż na zdjęciu, bo jestem w trakcie jej wykańczania.
Jeżeli czas i obowiązki pozwolą to dołączę jeszcze niespodziankę.

WARUNKI ZABAWY
Zabawa trwa do dnia 11 sierpnia do godz. 0:00
Losowanie nagrody odbędzie się 12 sierpnia, czyli w dniu moich urodzin, gdyż nie tylko lubię otrzymywać prezenty, lecz także je rozdawać.

Aby wziąć udział w losowaniu należy:
- umieścić u siebie na blogu podlinkowany banerek,
- wyrazić w komentarzu chęć uczestnictwa
- jeśli nie posiadasz bloga zostawiasz e-mail
- jeśli dodasz mnie do obserwowanych i zostaniesz na dłużej :) będzie mi bardzo miło
- udział w zabawie mogą wziąć osoby przebywające na terenie RP, gdyż nie wysyłam paczek za granice.


Życzę wszystkim szczęścia w losowaniu i do zobaczeniu przy ogłaszaniu wyników

niedziela, 22 lipca 2012

Co nieco

Czas mija nieubłaganie za szybko. Mimo, że ostatnio uszyłam bardzo dużo, to wciąż mam wrażenie, że jeszcze tak wiele przede mną, a tego czasu wciąż brakuje.

Po pierwsze uszyłam 3 bluzeczki koszulowe dla dziewczyn w rozmiarze o jeden za dużym, ale był to zabieg celowy. Przecież dzieciaki szybko rosną i za chwilę może okazać się, że bluzki szyte dokładnie na wymiar byłyby za małe. Jedna w kolorze zółtym, a dwie identyczne w kolorze białym. Wszystkie mają haftowane kwiatki. Tylko nie myślcie, że ja je haftowałam - fabryczny haft na materiale.




Następnie skończyłam sukienkę, którą zaczęłam szyć przed rokiem. Dopiero teraz doczekała się ona wykończenia, którego koncepcja uległa całkowitej zmianie przez ten rok. Na początku miała być cała szara z zapięciem na guziki z tyłu. Co zabawne guziki były już kupione i czekały na przyszycie, ale zostały przyszyte w innym projekcie. Stwierdziłam, że wszyję zamek kryty, ale na moje niestety, a może stety zapas zamków w tym lub podobnym kolorze wyczerpał się i wpadłam na śmieszny pomysł wszycia zamka w kolorze zółtym. Stwierdziłam, że wygląda to fantastycznie i sukienka zyskała dodatkowo żółte wykończenia oraz naszyty kwiatek w tym samym kolorze na którym usiadła biedronka.
Nie obyło się od kilku przeróbek: Z bluzki wyszperanej w sh uszyłam spódniczkę
Z dwóch topów również z sh zrobiłam dwie proste sukienki

Na końcu musiałam jeszcze zwęzić spodnie poprzez zrobienie zaszewek, bo niestety moje dziewczyny są na wszystko za chude. Zrobiłam to na szybko, bo spodnie i sukienki oraz spódnica są przeznaczone do latania po podwórku, więc nie chodziło mi bardzo estetyczny wygląd, lecz o to, by spełniały swoją funkcję.
Wykonałam w końcu pokrowce na krzesła dla mamy, bo błagała mnie o nie od przeszło roku - normalnie wstyd,że tak długo zwlekałam.
Mam jeszcze do obszycia 3 obrusy dla mamy, ale mam nadzieję, że wyrobię się w krótszym czasie.
A na końcu wspomnę tylko, że jestem w trakcie robienia na szydełku czapeczki i bucików dla mojej bratanicy, która wkrótce ma przyjść na świat. Zdjęcia będą, gdy tylko zakończę projekt.
Pozdrawiam wszystkich ciepło i do zobaczenia niedługo, bo szykuje się niespodzianka w postaci candy z okazji moich urodzin.





poniedziałek, 2 lipca 2012

Sukienka, żakiecik i płaszczyk cz.2

Trochę to trwało, ale w końcu udało  mi się wykonać zdjęcia na ludziu.
I tak na pierwszy rzut idzie sukienka szyta na I Komunię dla mnie. Niestety w chwili obecnej wygląda ona na mnie w opłakanym stanie, gdyż schudło mi się w górnych partiach i sukienka wszędzie zwisa lub odstaje. Gdy robiłam zdjęcia to byłam bez staniczka, bo gdy miałam go założone, to efekt był jeszcze gorszy.
Zresztą zobaczcie sami.





Sukienka założona tylko jeden jedyny raz na uroczystość i dla uwiecznienia jej na zdjęciu. Więcej już nigdy jej nie założę. Chce mi się wyć jak patrzę na to zdjęcie.

Miałam pokazać żakiecik. Oto on w wydaniu na młodszej córci, ale szyty był z myślą o starszej. Ponieważ obie są tego samego wzrostu, to praktycznie wszystkimi rzeczami się wymieniają i nie ma znaczenia, która akurat będzie na zdjęciu.
Szycie tego żakiecika wiązało się z przebojami w wykonaniu mojego synka, którego do tej pory nazywałam Picasso. Jednak po uszyciu tego żakieciku zaczęłam go nazywać cicho-ciemny.
Oto żakiecik i jego historia:
Kiedy szyję, to Marcel z zasady bawi się w pobliżu jakimiś resztkami materiału - przycina, spina szpilkami. Tym razem postanowił zabawić się w krawca. W momencie, kiedy miałam zamiar zszyć tył żakietu z przodem okazało się, że pleców żakietu nie ma. Szukam i szukam, a nie mogę znaleźć. Już myślałam, że zwariowałam i że wcale ich nie było (przecież wszystkie części szytych ubrań zawsze kładę obok maszyny).
Okazało się, że Marceli zabrał tę część wykroju i pociął (a ja głupia myślałam że skoro jest cicho i świetnie się bawi, to jak zwykle układa i przekłada oraz spina te resztki). Nawet nie wiecie jak bardzo się zdenerwowałam. Materiału zabrakło i nie mogłam wykroić nowych pleców. Postanowiłam jakoś uratować to co mi zostało i przyszyłam ozdobną wstążkę. Niestety po praniu trochę materiał się naciągnął i rozszedł na szwach. Niedługo jednak pojadę do mojego sklepu skąd kupiłam tkaninę i zakupię taką ilość, aby wykroić i wszyć nowe plecy do żakietu.







Po trzecie płaszczyk, który jest w kolorze pomarańczy

I na tym mogłabym zakończyć, ale w czasie między postowym uszyło mi się więcej rzeczy i z radością je prezentuję.
Oto sukienka i spodnie w kratkę. Nawet bardzo dobrze, jak na moje zdolności, kratki się z sobą pokryły, z czego jestem dumna. Sukienka i spodenki uszyte zostały w środowe popołudnie i czwartkowy ranek.
Udało mi się po raz pierwszy wszyć suwak w rozporku i choć nie jest to zrobione idealnie to i tak jestem szczęśliwa, bo załapałam o co w tym chodzi.



 Miałam przy szyciu i robieniu zdjęć tej sukienki okazję zobaczyć jak moja Zuzia bije się o to aby założyć sukienkę. Przecież to jest wielka chłopczyca i sukienki nigdy nie założy, a tu proszę taka niespodzianka.