środa, 28 marca 2012

TAŃCOWAŁA IGŁA Z NITKĄ

Już spieszę z wyjaśnieniem tytułu posta.

Dziś nie będzie nic o szyciu ciuszków, ani niczego innego, lecz pokaże Wam efekty mojej wcześniejszej i niesłabnącej pasji. Jak niektórzy wiedzą jest to haft.

Haftuję już od początkowych lat szkoły podstawowej, a zaczęło się od poszewek na poduchy mojej babci. Kiedy zobaczyłam jej poszewki zapragnęłam mieć takie same. Prosiłam i prosiłam, no i się doprosiłam. To właśnie moja kochana babcia pokazała mi jak się haftuje. Nie myślcie tylko, że był to haft krzyżykowy. Nie, był to haft płaski, o ile dobrze go nazywam. Później przyszedł czas na wzory haftu kaszubskiego. Nie mogło być inaczej, ponieważ tradycja kaszubska w moim domu była żywa. Oto próbka takich wzorów, dla tych którzy się nie orientują:
Haftowałam korzystając ze wzorów szkoły haftu żukowskiego, gdyż Żukowo było mi najbardziej bliskie, jak również wzory tej szkoły najbardziej mi się podobały. Niestety do dzisiejszych czasów nie została mi ani jedna praca, którą wykonałam tą metodą. Dla  wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę http://www.na-kaszuby.pl/Kaszuby/haft_kaszubski.html . Tam dowiecie się wszystkiego na temat haftu kaszubskiego, a także Kaszub.

Później przyszedł czas na haft krzyżykowy. Tą metodą wyhaftowałam wiele rzeczy zaczynając od obrazków, pamiątek na ślub itp., na obrazach większych formatów kończąc.
A to obraz, który zakończyłam haftować parę lat temu:
A ten obraz przedstawiający dziewczynę z kapeluszem próbuję dokończyć od dłuższego czasu. Niestety brak już na to czasu wolnego.

A na koniec chciałabym wszystkich pozdrowić.


wtorek, 6 marca 2012

Warsztat pracy

Witam
Dzisiaj chcę opowiedzieć o tym gdzie i na czym szyję. Marzy mi się pracownia z prawdziwego zdarzenia i to marzenie spełni się być może latem tego roku. Zaplanowałam ją na strychu, gdyż jest tam dużo wolnego miejsca i nikt nie będzie mi tam przeszkadzał.Jak tylko zrealizuję projekt nie omieszkam się Wam pochwalić.
Moją pierwszą maszyną był Łucznik. Kupiłam ją w wieku 9 lat za moje pieniążki. Bardzo długo na niej szyłam, na początku ubranka dla lalek, później przeróbki krawiecki, na końcu firanki. Niestety zepsuła się i nie dało jej się naprawić na tyle, żeby  mnie to zadowoliło. Szyje do tej pory, ale niestety prosty ścieg nie jest idealnie prosty i nadawała się do szycia wyłącznie firanek lub dla początkującej krawcowej, która chce coś zwęzić lub skrócić. W ten oto sposób podarowałam ją mojej sąsiadce, która zastanawiała się nad zakupem maszyny do szycia. Na początek jej wystarczy, a jak zacznie myśleć o szyciu ciuszków to kupi sobie nową.
Gdy urodziłam Weronikę, czyli 5 lat temu kupiłam sobie nową maszynę do szycia Elna 2600
Przez ten czas uszyłam na niej wiele rzeczy : ciuszki dla dzieci i dla mnie, firanki do domu, pokrowce na krzesła dla restauracji i wiele innych rzeczy, które dekorują mój dom. Służy mi nie tylko do szycia na własne potrzeby, ale też dzięki niej czasem mogę coś zarobić.
Rok temu na moje urodziny dzięki mężowi sprezentowałam sobie overlocka takiego jak na zdjęciu.
Od tego czasu ubrania uszyte przeze mnie są idealnie wykończone. Muszę przyznać, że to najlepszy prezent urodzinowy.
Ostatnio zakupiłam zestaw Olfy : matę, nóż i linijkę. Myślałam o nim już od dłuższego czasu, gdyż zainteresowałam się patchworkiem. Jest jednak idealna nie tylko do tego.
Chciałam uszyć koszyczek na różne rzeczy i mata sprawdziła się rewelacyjnie. Wykrój wyszedł równiutko, pod idealnym kątem. A to przykład koszyka, który zaczęłam szyć. Muszę tylko jeszcze trochę go przepikować i przyszyć sznureczki, żeby był idealny.
Na koniec jeszcze prasowanie, bo w tej chwili jeszcze jest lekko pomarszczony.
Do zobaczenia wkrótce.

niedziela, 4 marca 2012

Biblioteka

Dziś chciałabym opowiedzieć o moich pozycjach książkowych, które dostarczyły mi inspiracji i wiedzy na temat szycia i nie tylko.
Na początku bardziej interesowały mnie robótki wszelkiego rodzaju niż szycie i zakupiłam te oto książki
Później przyszedł czas na ozdabianie okien w moim domu więc zaopatrzyłam się w dwie książki
na temat ozdabiania okien. Niestety nie jestem z tych pozycji zadowolona, gdyż propozycje w nich zawarte są w stylu angielskim- nazwę go wiejski angielski.
Natomiast "Proste i modne szycie" jest dla mnie naprawdę dobrym ulokowaniem moich pieniędzy. Mimo, że jest to książka dla początkujących, to i tak zaglądam do niej od czasu do czasu, bo w bardzo dobry sposób opisuje i pokazuje jak uszyć lub wszyć poszczególne pozycje np. zamki, kieszenie, rękawy, dekolty.
Ta pozycję naprawdę polecam dla początkujących.
Z moich ostatnich zakupów należy wymienić te oto:
Kupiłam je z myślą o tym, że sama zacznę robić wykroje rzeczy, które chciałabym uszyć. Nie pomyliłam się i pierwszy wykrój mojej produkcji, na dodatek udany, mam już za sobą.

Na dzisiaj tyle. Mam nadzieję, że niedługo napiszę coś nowego.

Wiosna tuż tuż

Wiosna zbliża się wielkimi krokami, z czego osobiście bardzo się cieszę jak większość ludzi. Mimo, że zima jest moją ulubioną porą roku to ja także z utęsknieniem czekałam na pierwsze oznaki wiosny. Słońce coraz bardziej przygrzewa, powoli zazielenią się roślinki. Dla mnie ta pora roku jest najbardziej pracowitą. Już powoli przygotowuję się siejąc kwiaty na rozsady, ale dopiero za miesiąc zacznie się prawdziwa gorączka. Przygotowywanie grządek pod warzywa, sianie tych roślin, które nie boją się przymrozków, porządki w ogrodzie. Moglabym tak siedzieć i pisać bo ogrodnictwo, zaraz po krawiectwie, jest moją największą pasją.

A skoro mowa o krawiectwie, to przepraszam wszystkich, że tak dawno nic nie pisałam. Mam jednak wytłumaczenie mojego "lenistwa".

Po pierwsze to  miałam problem z technicznymi aspektami mojego blogowania. Rozpoczęłam urządzanie sypialni, która była dla mnie bardzo ważna. Już od dawna zabierałam się do tego, ale jak to często bywa brakowało czasu albo gotówki. W końcu się udało z pomocą mojego M. Wszystko od początku do końca robiliśmy sami, a że w sypialni planowałam urządzić kącik do pracy to dzisiaj mogę do Was pisać z mojego miejsca pracy i odpoczynku.
A oto efekty pracy mojej i mego ślubnego:


Na ostatnim zdjęciu widać część prezentu od dzieci z Samorządowego Przedszkola do którego uczęszcza moja młodsza córa. Laurka i dołączony do niej kwiatek stojący w oknie sypialni była dla mnie ogromną niespodzianką. Ale czemu w ogóle ją otrzymałam-zapytacie pewnie. Spieszę już z wyjaśnieniem.

To właśnie drugi powód mojej nieobecności na blogu.
Otóż miesiąc temu wpadłam na pomysł aby zorganizować w grupie przedszkolaków mojej Zuzi pokaz tego czym zajmuje się krawcowa. Spytałam czy mogłabym coś takiego zorganizować i usłyszałam od Pani Dyrektor Przedszkola, że było by Jej bardzo miło, gdybym mogła zrobić coś takiego we wszystkich grupach. Oczywiście się zgodziłam i 2 tygodnie temu miałam trzy takie spotkania. Niestety nie mam zdjęć z tych spotkań (aparat zaszwankował). A, że jestem kochaną mamą mojej córci, to nie mogłam przyjść tak sobie, opowiedzieć i sobie pójść. Spotkania nie były tylko wysłuchaniem kolejnej babki, ale była to lekcja z prawdziwego zdarzenia. Przygotowałam się do niej solidnie. Były pogaduchy o tym czego krawcowa potrzebuje aby szyć, pokazywałam co należy po kolei robić aby powstał np. fartuszek, który zresztą wspólnymi siłami uszyłam wraz z dzieciakami (tzn. one szyły - ja tylko trzymałam materiał, aby było prosto), a na koniec każdy otrzymał ode mnie prezent w postaci własnoręcznie uszytej oponki-zabawki/igielnika takiej jak niżej
Zostałam również doceniona, bo jak się okazało w dzień spotkania, miała do przedszkola przyjechać Pani Wizytatorka z kuratorium, Spotkanie bardzo jej się podobało, a ja byłam szczęśliwa tak jak Pani Dyrektor.
Ale na tym nie koniec, bo moja starsza córa ubłagała mnie, żebym takie spotkanie przeprowadziła u niej w zerówce. Stało się, a że jej wychowawczyni zapytała czy mogę przeprowadzić takie spotkanie w pozostałych klasach zerówki to się zgodziłam. Jutro czeka mnie ostatnie spotkanie w zerówce i odpocznę o szycia pączków, a było ich nie mało - ok 200.

Po trzecie szyłam kilka rzeczy, a w zasadzie to uszyłam 2 spódnice ołówkowe dla siebie, trzecia skrojona czeka i pewnie niedługo się doczeka, czeka również bluzka do szycia, która też już jest przygotowana do skrojenia.



Tak więc sami widzicie, że lenistwo wcale mnie nie dotyczy.

Na koniec pokaże Wam co takiego upolowałam w walentynki. Ponieważ była promocja "kup 1mb, drugi mb jest za złotowkę) w sklepie, w którym praktycznie zawsze robię zakupy to nakupowałam wiele metrów tkanin.



Pierwsze zdjęcie- tkaniny przeznaczyłam na torebki-aktówki dla córek do zerówki
Szara gabardyna na 2 zdjęciu przeznaczona jest na żakiecik dla mnie
Zielona w kratkę i różowa ze srebrną niteczką przeznaczona na bluzki koszulowe
Jasnoszara satyna i ciemniejszy szary szyfon na sukienkę z okazji przyjęcia pierwszokomunijnego, które czeka mnie w maju.

Jakiś czas temu kupiłam jeszcze dzianinkę o rudym kolorze oraz szarym w groszki z przeznaczeniem na tuniczki oraz żółtą i białą w haftowane kwiatki. Z żółtej zrobię bluzką dla dziewczyn, a biała miała być na letnią spódnicę ale jeszcze nie jestem zdecydowana. Może Wy mi pomożecie.


Czyż kolory tych tkanin nie mówią wiosna tuż tuż.

Obiecuję pisać częściej i krócej, bo wątpię czy ktokolwiek wytrzyma aby przeczytać kolejny tak długi post.